Prosta z pozoru modlitwa jaką się wydaje różaniec sprawia nie raz trudności, gdyż powtarzanie dziesięć razy Zdrowaś Mario wymaga skupienia.
Pod tym względem różaniec zbliża się do medytacji, jest jakimś rodzajem kontemplacji aktualnej tajemnicy.
Dla mnie ta modlitwa okazała się pomocna w ciężkich chwilach, kiedy trudno znaleźć własne słowa, kiedy już samo podjęcie modlitwy staje się wysiłkiem. W chwilach zniechęcenia i zmęczenia sięgałam po różaniec, także w bezsenne noce. Różaniec pomaga w wyciszeniu, uspokaja, jest jak przystanek w drodze, jest pragnieniem bycia przez ten czas z Bogiem. Kiedy ma się dużo energii i radości trudno skupić się na powtarzaniu tych samych słów dlatego może najczęściej sięgają po nią osoby starsze, chore.
Modlitwa różańcowa według rozpowszechnionej tradycji miała powstać w XII wieku podczas działalności misyjnej św. Dominika. Działalność św. Dominika była skierowana na reformę w Kościele opartą na wyrzeczeniu się dóbr materialnych i osiągnięciu wewnętrznej wolności. Podobnie jak misja św. Franciszka była też odpowiedzią na herezję albigensów (katarów) nawołujących do odrzucenia wszystkiego co materialne, nawet zaprzestania jedzenia i picia. Podczas jednej z misji św. Dominik miał trudności, nie widział owoców swojej pracy. Wtedy właśnie Matka Boża poleciła mu aby oprócz nauczania odmawiał modlitwę zwaną Psałterzem NMP - składającą się ze 150 Zdrowaś Mario (tak jak jest 150 Psalmów w Piśmie Świętym), a przed każdą dziesiątką Ojcze Nasz. Od tej pory św. Dominik głosił kazania i modlił się różańcem. Jednak według obecnego stanu badań wskazuje się na zakon cysterski jako miejsce, gdzie modlitwa ta została zapoczątkowana. Używane przez zakonników od XII wieku pozdrowienie anielskie "Ave Maria" zaczęto powtarzać 150 razy, co miało związek ze 150 psalmami.
Mnich cysterski Dominik z Prus dodał rozważania tajemnic z życia Jezusa i Maryi uporządkowane chronologicznie. Jego pomysł docenił i rozpowszechnił przeor klasztoru. Nazwa powstała w XIII wieku w oparciu o zwyczaj postrzegania praktyk religijnych jako darów, zwanych kwiatami duchowymi (por. Kwiatki Świętego Franciszka). Odmawianie 150 razy Zdrowaś Mario było jakby ofiarowaniem Matce Bożej 150 róż, stąd modlitwa ta została nazwana różańcem.
Koronka do Miłosierdzia Bożego przekazana św. siostrze Faustynie była zawsze dla mnie modlitwą po którą chętnie sięgałam w ciągu dnia. Objawienie św. Faustyny Kowalskiej wskazuje na godzinę 15 jako na czas śmierci Chrystusa i w związku z tym najlepszy moment na włączenie się poprzez tą modlitwą w Jego mękę. Ponieważ modlitwa ta kończy się słowami Jezu ufam Tobie, które znajdują się pod obrazem Jezusa Miłosiernego jest ona aktem zawierzenia. Koronkę do Miłosierdzia Bożego nazwałabym modlitwą dającą otuchę i pokrzepienie. Przypomina jak wielką miłością obdarzył nas Bóg i jak wiele Go ta miłość kosztowała. Dla osoby w depresji, która boryka się z obniżonym poczuciem własnej wartości świadomość jak wielką miłością - aż do Męki i Śmierci na Krzyżu - darzy ją sam Bóg jest budująca, przywraca nadzieję, pokrzepia. Ponadto można włączyć w przeżywanie tajemnicy Krzyża Chrystusowego swoją własną ofiarę, oddać swoje cierpienie - niezrozumiałe i bez odniesienia do Krzyża bezsensowne. Koronka również jest modlitwą kontemplacji i wyciszenia a przy tym jest krótsza i co za tym idzie wymaga mniejszego wysiłku na skupieniu myśli. To głównie trwanie wobec tajemnicy Krzyża Chrystusowego, która wydaje się szczególnie bliskim doświadczeniem osób cierpiących, także z powodu depresji.
Ponadto z Koronką do Miłosierdzia Bożego związane są obietnice, które Jezus przekazał św. siostrze Faustynie, a ona zapisała je w swoim Dzienniczku. Oto niektóre fragmenty:
„Przez odmawianie tej koronki podoba mi się dać wszystko, o co mnie prosić będą. Zatwardziałym grzesznikom, gdy będą ją odmawiać, spokojem napełnię dusze, a godzina ich śmierci będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych: Gdy dusza pozna ciężkość swych grzechów, gdy się odsłoni duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. (...) żadna dusza, która wzywała miłosierdzia mojego, nie zawiodła się, ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci mojej. Napisz: Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny” (Dz. 1541).
„Każdą duszę bronię w godzinie śmierci, jako swej chwały, która odmawiać będzie tę koronkę (...). Kiedy przy konającym inni odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę” (Dz. 811).
Olga
Więcej na ten temat:
http://www.mati.com.pl/paulini2/nowa/?strona,doc,pol,glowna,1404,0,294,1,1404,ant.html
http://mateusz.pl/duchowosc/ts-r.htm
http://www.faustyna.eu/zgromadzenie_pl2a.htm
http://www.faustyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=358&Itemid=77
http://www.milosierdzie.pl/lagiewniki/index.php/pl/aktualnosci/jubileusz-10-lecia.html